W świecie wirtualnej rozrywki, gdzie tematyka postapokaliptyczna stała się niemalże standardem, Days Gone rzuca się w oczy swoją oryginalnością. Mimo że gra nie nazywa swoich potworów „Zombie”, lecz „Świrusami”, łatwo dostrzec, skąd czerpie inspiracje.
Oregon, tło dla tej opowieści, jest miejscem pełnym magii. Promienie słońca przebijające się przez gęste lasy, w których ukrywają się Świrusy, tworzą krajobraz, który jednocześnie zachwyca i przeraża. Days Gone, mimo upływu lat od premiery, nie traci na aktualności. Nie wszyscy krytycy byli dla niej przychylni, ale liczby nie kłamią – osiem milionów sprzedanych kopii mówi samo za siebie.
Kluczem do sukcesu gry jest jej otwarty świat, który jest zarówno malowniczy, jak i pełen zagrożeń. Przemierzanie go na motocyklu to czysta przyjemność, a opowieść o Deaconie St. Johnie, głównym bohaterze, jest głęboko osadzona w motocyklowej kulturze. Wspomnienia z przeszłości Deacona splatają się z brutalną rzeczywistością, tworząc niepowtarzalną opowieść.
Choć Days Gone nie jest pozbawione pewnych mankamentów, takich jak nieunikniona powtarzalność zadań, to jednak jej świat, pełen życia i tajemnic, nadrabia te niedociągnięcia. Jest to dowód na to, że nawet w świecie po apokalipsie można znaleźć piękno i magię.
Days Gon to nie tylko kolejna gra o zombie. To opowieść o przetrwaniu, lojalności i poszukiwaniu piękna w świecie, który przestał być tym, co kiedyś. Jej malowniczy krajobraz i głęboka narracja sprawiają, że warto ją odkryć na nowo.